SPÓJNIA poległa

3 kwietnia 2016 | 23:07

Więcej informacji na temat Determinacja i wola walki
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.


piłka ręczna

DETERMINACJA i WOLA WALKI ...
... drogą do sukcesu


O absencji Marka Boneczki na parkiecie w Gdyni wspominałem w poprzedniej informacji zamieszczonej kilkadziesiąt minut po zakończeniu zwycięskiego meczu ze Spójnią.
Jeżeli do tej informacji dodamy kolejne, a mianowicie, ze Mateusz Wiak grał mimo silnego przeziębienia i temperatury, że Łukaszowi Cielątkowskiemu dokuczała stłuczona pięta a Damian Dobosz jeszcze przed przerwą doznał silnego stłuczenia mięśnia udowego to mamy pełny obraz stanu zdrowotnego zespołu malborskich szczypiornistów.
Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności zwycięstwo ze Spójnią, która nie kryje swoich aspiracji do podium na zakończenie sezonu ma szczególną wymowę i jednocześnie wartość.
Trener Stankiewicz opowiada o meczu w taki oto sposób:

Na początku meczu, a właściwie do około 20 minuty wcale nie było tak różowo. Mecz zaczęliśmy od 0:2 a pierwszą bramkę zdobyliśmy dopiero w czwartej minucie. Po dziesięciu minutach przegrywaliśmy trzema a po bodaj siedemnastu nawet pięcioma bramkami. O takiej sytuacji decydowały nasze błędy w defensywie, która nie była skutecznym wsparciem dla nieco słabiej dysponowanego Radka Kądzieli w bramce. W ofensywie też nie było zbyt dobrze. Około dwudziestej minuty chłopaki się jednak przebudzili i zaczęli odrabiać straty a Marcin Kochański zaliczył kilka bardzo udanych interwencji, które dodatkowo mobilizowały chłopaków z pola. Na przerwę schodziliśmy przy remisie po 14. Po zmianie stron w ciągu pięciu minut zdołaliśmy odskoczyć od gdynian na trzy trafienia, ale braki kadrowe zaczęły dawać o sobie znać i uzyskaną przewagę szybko roztrwoniliśmy pozwalając rywalom na zdobycie jednobramkowej przewagi. Ostatni kwadrans meczu, a może nawet kilka minut więcej należał już do naszego zespołu. Najpierw bramka Wiaka i trzy z rzędu trafienia Nawrockiego dały nam trzy bramki przewagi. W kolejnych minutach kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie, a wykorzystując błędy gdynian trafialiśmy nieco częściej aby minutę przed końcową syreną uzyskać przewagę czterech trafień. W ostatniej minucie grając na zasadzie „bramka za bramkę” gdynianie i my zdobyliśmy po dwie bramki co było równoznaczne ze zdobyciem przez mój zespół tak oczekiwanego i potrzebnego kompletu punktów.
Korzystając z okazji, chciałbym podziękować wszystkim chłopakom obecnym na parkiecie za wykazany w Gdyni ogromny hart ducha, determinację i wolę walki oraz mentalne podejście do tego meczu – szczególnie w drugiej połowie spotkania. Na słowa uznania zasłuzyli bez wyjątku wszyscy obecni na parkiecie a szczególnie „dzisiejsze strzelby” - Nawrocki, Maluchnik i Gryz, który doskonale wypełnił lukę powstałą w wyniku absencji Marka Boneczki. Nie będę miał nic przeciwko temu, żeby w kolejnych meczach nastąpiła kontynuacja postawy z Gdyni.”

 SPÓJNIA Gdynia – POLSKI CUKIER-POMEZANIA 
  29 : 33 (14:14) 

Spójnia Gdynia: Zimakowski, Skowron – Rychlewski – 7 bramek , Derdzikowski – 5 , Chyła – 3 , Wróbel – 3 , Ringwelski – 3 , Brukwicki – 3 , Pedryc – 2 , Rakowski – 2 , Kowalski – 1 oraz Matuszak i Nazimek ;
Rzuty karne: 1 / 2 ; Kary: 14 minut (Ringwelski – 4 minuty , Wróbel – 4 minuty , Matuszak – 6 minut)

Polski Cukier-Pomezania: Kądziela, Kochański – Nawrocki – 9 bramek , Gryz – 9 , Maluchnik – 8 , Michałów – 3 , Dawidowski – 2 , Cielątkowski – 1 , Wiak – 1 oraz Dobosz i Nowaliński
Rzuty karne: 2 /3 ; Kary: 8 minut (Gryz – 2 minuty , Michałów - 6 minut)

Przebieg meczu: