Tylko remis z MKS-em Poznań

20 marca 2016 | 19:34

Więcej informacji na temat Rewanżu nie było
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.


piłka ręczna

REMIS jak PORAŻKA
ZADECYDOWAŁA OSTATNIA SEKUNDA …

ale i trochę niefrasobliwości w malborskim zespole.

O tym, że mecz z MKS-em Poznań będzie meczem walki wiadomo było jeszcze przed jego rozpoczęciem. Malborczycy mieli zamiar zrewanżowania się rywalom za jesienną porażkę w Poznaniu i zrehabilitowania się za niespodziewaną porażkę w Gdańsku z SMS-em. Zespół ze stolicy Wielkopolski przyjechał natomiast do Malborka z zamiarem walki o jak najkorzystniejszy wynik w celu zwiększenia poziomu motywacji przed czekającą ich walką o oddalenie się od strefy zagrożonej barażami o utrzymanie się w lidze. Najwięksi pesymiści nie spodziewali się jednak, że w Malborku nie pozostanie komplet punktów.
A jednak …

Do sobotniego meczu obydwa zespoły przystąpiły w mocno uszczuplonym składzie. Nie jest błędem stwierdzenie, że obie drużyny przypominają bardziej szpital niż zespoły mające na celu efektywna walkę o ligowe punkty. Doman Leitgeber przywiózł do Malborka czternastu zawodników w tym trzech bramkarzy. Na parkiecie pojawiło się natomiast dwunastu (dwóch bramkarzy i dziesięciu w polu), w tym kilku juniorów i zawodników tzw. „drugiego garnituru”.
Igor Stankiewicz natomiast do do konfrontacji z MKS-em przez cały tydzień przygotowywał również czternastu – trzej bramkarze i jedenastu zawodników do walki „na placu”. Na treningu czwartkowym okazało się jednak że będzie miał do dyspozycji dwóch mniej. Michał Jędryszek zerwał torebkę stawu skokowego a studiujący Damian Dobosz poinformował, że będzie uczestniczył w sesji na uczelni.
Ostatecznie przeciwko wielkopolanom stanęło do walki dwunastu malborczyków w tym trzech bramkarzy, co w żaden sposób nie może stanowić usprawiedliwienia końcowego rezultatu.
Wynik spotkania w połowie pierwszej minuty „otworzył” Maciej Dawidowski. Po prawie czterech minutach padła kolejna bramka w tym meczu. Zdobyli ją jednak goście. Po wznowieniu gry przez zespół malborski i szybkiej akcji efektowną bramkę zdobył Mateusz Wiak i było 2:1. Wyrównanie na 2:2 goście uzyskali w ósmej minucie , a w dziewiątej wyszli na prowadzenie. Wyrównującą bramkę na 3:3 zdobył Leszek Michałów w dziesiątej minucie.
Zrelacjonowane pierwsze dziesięć minut meczu może być charakterystyką całej pierwszej połowy. Do kończącej ją syreny wynik cały czas kształtował się około remisu. Jeżeli któraś z drużyn wychodziła na prowadzenie, to z reguły różnicą jednego trafienia. W ostatniej minucie pierwsze części po skutecznie wykonanym przez Wiaka rzucie karnym zespół malborski uzyskał dwie bramki przewagi. Nie na długo, bo po wznowieniu gry goście zaatakowali z odwagą i premedytacją a Maciej Tokaj zdobył swoją piątą bramkę w tym meczu. Na przerwę zespoły schodziły więc przy prowadzeniu malborczyków 11:10.
Przed drugą połową można więc było spodziewać się kolejnych emocji. Tych oczywiście nie brakowało. Przez dziesięć minut drugiej części na tablicy widniał remis lub jednobramkowe prowadzenie któregoś z zespołów. Później trzy bramki z rzędu zdobyli malborczycy „odskakując” od rywala na trzy trafienia. Goście zmniejszali chwilami stratę do dwóch bramek, ale trzy minuty przed końcową syreną trzy bramki przewagi były po stronie malborczyków. Dwie i pół minuty przed końcem o czas dla zespołu poprosił Igor Stankiewicz. Przekazane zawodnikom sugestie i instrukcje co do sposobu gry w ostatniej fazie spotkania nie dały oczekiwanego rezultatu. Niektórzy nasi zawodnicy jak by zapomnieli, że legitymują się większym doświadczeniem i boiskowym ograniem od rywali. Odważę się również na stwierdzenie, że wykazali również pewną dozę niefrasobliwości. Najpierw w konsekwencji zbytecznego faulu trzecia kara wykluczenia i czerwona kartka Michałowa, chwilę później niepotrzebny faul i wykluczenie Nowalińskiego przy jednoczesnej ogromnej determinacji i woli walki rywali doprowadziły do sytuacji, że 80 sekund przed końcową syreną nasz zespół prowadził rywali już tylko różnicą jednego trafienia.
Mając świadomość, że malborczycy do końca grać będą w osłabieniu, goście wycofali bramkarza i grali w siedmiu przeciwko naszym czterem. Wprawdzie dwadzieścia sekund przed końcem meczu wrócił na parkiet jeden z naszych zawodników, to goście nadal grali bez bramkarza z przewagą dwóch zawodników w polu. Malborczycy byli więc w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Chociaż bronili się bardzo dzielnie i próbowali nawet zaatakować, to pięć sekund przed końcową syreną stracili piłkę na rzecz rywali. Marek Boneczko niejako próbując „ratować” sytuację bronił na tyle nieprecyzyjnie, że zawodnik gości został sfaulowany i zespół malborski doznał kolejnego osłabienia. Po wykonywanym przez gości rzucie wolnym piłka trafiła do Huberta Narożnego, który celnym rzutem pokonał Radosława Kądzielę a w momencie ugrzęźnięcia piłki w malborskiej bramce rozległa się syrena kończąca spotkanie. Dzięki swojej jedynej w tym meczu bramce Narożny stał się bohaterem malborsko – poznańskiej konfrontacji.
Malborczycy stracili więc nie tylko tak potrzebny punkt, ale i Marka Boneczko – który z swój faul najprawdopodobniej zostanie odsunięty od gry przynajmniej na jedno spotkanie. Decyzję w tej kwestii podejmie Komisja Dyscyplinarna i Komisarz Ligi ZPRP.

  POLSKI CUKIER-POMEZANIA - MKS POZNAŃ  
   23 : 23 (11:10)  

Polski Cukier-Pomezania: Kądziela, Kochański, Sibiga – Wiak – 9 bramek , Michałów – 4 , Dawidowski – 3 , Nawrocki – 2 , Cielątkowski – 2 , Boneczko – 2 , Gryz – 1 oraz Nowaliński i Maluchnik ;
Rzuty karne 4 / 4 ; Kary: 16 minut ( Michałów – 6 minut – czerwona kartka, Cielątkowski, Gryz, Nowaliński – po 2 minuty , Boneczko - 2 minuty + dyskwalifikacja 4 sekundy przed końcem meczu) ;
MKS Poznań: Badowski, Góral – Tokaj – 7 bramek , Klopsteg – 5 , Przedpełski – 4 , Pacała – 3 , Leder – 2 , Narożny – 1 oraz Żochowski, Bekisz i Niedzielak ;
Rzuty karne – 3 / 5 ; Kary: 0 minut.

Wycinek” z protokołu obrazujący przebieg meczu :
Po meczu obaj trenerzy prezentowali dwa skrajnie różne nastroje, o czym świadczą ich wypowiedzi. Oto co powiedzieli:
Igor Stankiewicz – trener Polskiego Cukru-Pomezanii:


Doman Leitgeber – trener MKS-u Poznań:



Przepraszam za opóźnioną relację.


Zdjęcia Rewanżu nie było