WYNIK CIESZY, ALE GRA NIEZBYT ...

23 listopada 2013 | 23:53

Więcej informacji na temat BYŁO CIĘŻKO, ale punkty zostały
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.


piłka ręczna

WYGRALI, ale BYŁO CIĘŻKO 

"Wynik końcowy cieszy, ale gra niestety nie" - tymi słowami bezpośrednio po zakończeniu meczu podsumował występ swoich podopiecznych trener zespołu malborskiego - Igor Stankiewicz. Przyznać jednoczesnie trzeba, że w trenerskiej ocenie sobotniego meczu z Wolsztyniakiem nie ma ani przesady ani też surowości. Konfrontacja z Wolsztyniakiem kosztowała sporo nerwów zarówno trenera i siedzących na ławce zawodników rezerwowych jak i zgromadzonych na trybunach kibiców.

Początek spotkania był dość obiecujący w wykonaniu zspołu malborskiego. Wprawdzie bardzo powoli, ae z minuty na minutę bramkowa przewaga systematyczne rosła. Wynik meczu efektownym rzutem otworzył Michał Derdzikowski a po pięciu minutach zespół spod znaku POLSKIEGO CUKRU prowadził różnicą trzec trafień. Po kolejnych pięciu minutach natomiast był juz remis po 5. Przez następne 120 seknd żaden z bramkarzy nie wyjmował piłki z siatki a do 16 minuty malborczycy po czterech bramkach z rzędu (3x Cieślak i raz Baraniak) gospodarze "odskoczyli" na 4 trafienia. Bramkowa przewaga całkowicie  "stopniała" i dwie minuty przed końcem pierwsze części na talicy widniał rezultat 13:13. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Boneczki i Miedzińskiego, w wyniku czego na przerwę zespoły schodziły przy rezultacie 15:13 na korzyść gospodarzy.

Początek drugiej połowy to zdecydowana dominacja zespołu malborskiego. Dwa trafienia Suwisza, po jednym Miedzińskiego i Boneczki spowodowały sześciobramkowa przewagę podopiecznych Igora Stankiewicza.

Można więc było liczyć na to, że dalej "pójdzie jak z płatka". Kto tego się spodziewał , może niestety czuć się zawiedzionym. W zespola malborskim zapanował zastój - brak konsekwencji w przygotowaniu akcji ofensywnych, częste błędy w postaci strat własnych, złe dogrania do partnerów, stanowiły istotną przeszkodę w zdobywaniu kolejnych bramek. Niemoc malborczyków skrzętnie wykorzystywali wolsztynianie, którzy 51 minucie doprowadzili do wyrównania po 22, a dwie minuty póxniej uzyskali pierwsze i jednocześnie ostatnie w tym meczu jednobramkowe prowadzenie 22:23. Stratę w 54 minucie odrobił z rzutu karnego Babicki. Później bramki zdobywali kolejno: Derdzikowski, Hanis, Boneczko i na początku ostatniej minuty meczu Cielątkowski. Na pięć z rzędu trafień malborczyków, dobrze broniący Radosław Kądziela został pokonany tylko raz. Pół minuty przed syreną końcową wynik spotkania na 27:24 ustalił grający trener wolsztyniaka - Marcin Pietruszka.
POLSKI CUKIER POMEZANIA - WOLSZTYNIAK Wolsztyn 27 : 24 (15:13)

POLSKI CUKIER: SIBIGA, R.KĄDZIELA  -  HANIS - 1 bramka , SUWISZ - 4 , CIEŚLAK - 6 , BARANIAK - 3 , BABICKI - 2 , MIEDZIŃSKI - 2 , DERDZIKOWSKI - 2 , BONECZKO - 6 , CIELĄTKOWSKI - 1 oraz Jaszczyński , Kawczyński  i Piórkowski.

Kary - 4 minuty ; rzuty karne - 1 / 2

WOLSZTYNIAK: Kapela - Szutta - 4 bramki , Wasilek - 1 , Kaczmarek - 7 , Pietruszka - 2 , Raczkowiak - 3 , Wajs - 6 , Hornowski - 1 oraz Rogoziński i Podlewski.

Kary - 8 minut , rzuty karne - 3 / 3.

Chcąc pokusić się na jakiekolwiek oceny występu malborczyków trzeba stwierdzić, że w sobote nie rozegrali oni zbyt imponującego meczu. Dobrze bronili obaj bramkarze Sibiga i Kądziela - obaj "zaliczyli po kilka efekownych, udanych interwencji. Gdyby nie oni to mogło być różnie. Tym bardziej, że nie wszyscy zawodnicy z pola spełniali w sobotę pokładane w nich nadzieje i oczekiwania. Daje się bowiem zauważyć - i nie po raz pierwszy w tym sezonie - że w pewnym momencie meczu niektórzy zawodnicy boją się brać na swoje barki odpowiedzialność za wynik i grają bardzo zachowawczo. Częśto też popełniają błędy, jakich zawodnicy z takim doświadczeniem i boiskowym obyciem popełniać raczej nie powinni. Nie mam tu jednak na myśli Cieślaka, który do sobotniego meczu przystąpił osłabiony przechodzoną infekcją przeziębieniową, oraz Boneczki, który ambitnie wlaczył mimo odczuwanego od kilku tygodni bólu po doznanym urazie barku. W sobote dała się też odczuć nieobecność na parkiecie Bartosza Walaska, który dosłownie 5 minut przed pierszym gwizdkiem doznał urazu stawu skokowego. Godnie go jednak zastąpił Mrek Baraniak.

Jeszcze słowo należy się gościom. Wolsztynianie zaprezentowali się wyjątkowo korzystnie tym bardziej, że przyjechali do MAlborka w trzynastoosobowym składzie a na parkiet wybiegło tylko dziesięciu - w tym oczywiście bramkarz. Wolsztynianie udowodnili, że ich wcześniejsze rezultaty w tym sezonie nie są dziełęm przypadku a remis sprzed tygodnia na własnym parkiecie z "meblarzami" należy potraktować jako sukces elblążan.

Minutowy przebieg meczu z Wolsztyniakiem oraz fotorelację "wrzucę" na strone w niedzielne popołudnie.

T.G.

Foto: SPR


Zdjęcia BYŁO CIĘŻKO, ale punkty zostały